Dziś w ramach Unii Azjatyckiej piszemy o rybach. Z tej okazji przytoczę opowieść o rybaku znad Morza Aralskiego, który był gotów zdobyć dla swojej żony nie gwiazdkę z nieba, a złotą rybkę. Pochodzi ona z książki Czingiza Ajtmatowa „Dzień dłuższy niż stulecie”.
O samej książce jeszcze nie pisałam na blogu, choć to moja ulubiona pozycja wśród dzieł tego autora. Może właśnie dlatego jeszcze mi się nie udało, a może dlatego, że zawiera ona tyle wątków, że aż nie wiem, jak zacząć. W takim razie zacznijmy od ryby, ale muszę nakreślić choćby ogólny zarys fabuły. Jest to pierwsza książka Ajtmatowa, której akcja nie rozgrywa się w Kirgistanie, lecz po sąsiedzku – w Kazachstanie. Główny bohater, Edigej Żangeldin, od lat pracuje jako kolejarz na zagubionej wśród stepu mijance Boranły-Buranny. Po śmierci najbliższego przyjaciela, podczas długiej drogi na odległy cmentarz wspomina całe swoje życie, od młodości i pierwszych lat przeżytych z żoną Ukubałą, gdy byli bardzo szczęśliwi, oczekując swojego pierwszego dziecka. Wówczas, jeszcze przed wojną, mieszkali nad Morzem Aralskim, Edigej był rybakiem i w żadnym wypadku nie spodziewałby się, że już niedługo pójdzie na front, a po kilku latach los rzuci go na zapomniany przez Boga i ludzi odcinek linii kolejowej. A już na pewno nie spodziewałby się, że Morze Aralskie kiedyś wyschnie.
Pewnego razu Ukubała zapytała Edigeja, jak wygląda ryba ałtyn mekre. „Słyszeć to o niej słyszałam, ale nigdy jej nie widziałam”. Edigej powiedział żonie, że to bardzo rzadka ryba z rodziny jesiotrowatych, żyjąca na głębinie, dosyć spora, ale jej największą zaletą jest uroda – cała ryba jest niebieskawo nakrapiana, a wierzch głowy, płetwy oraz tarcze kostne wzdłuż grzbietu – od głowy po sam koniuszek ogona – są niby z czystego złota, aż dziw: świecą złotym blaskiem. Stąd też i nazwa ryby – ałtyn mekre: złoty mekre.
Następnym razem Ukubała powiedziała, że przyśnił się jej złoty mekre. Ryba jakby pływała dokoła niej, a ona usiłowała ją schwytać. Bardzo tego pragnęła – złapać tę rybę, a potem wypuścić. Koniecznie chciała potrzymać ją przez chwilę, poczuć jej złote ciało. Tak bardzo pragnęła mieć tę rybę w rękach, że we śnie pobiegła za nią. Ale ryba nie dawała się schwytać i Ukubała po przebudzeniu długo nie mogła się uspokoić, czując dziwną złość, jakby rzeczywiście nie udało jej się osiągnąć jakiegoś ważnego celu. Pośmiała się z samej siebie, ale i na jawie równie gorąco pragnęła złowić złotego mekre.
W tym momencie Edigej zrozumiał, że ałtyn mekre to tałgak – pragnienie kobiety w ciąży, które on jako mąż ma obowiązek zaspokoić, dla dobra dziecka i matki.
Tałgak Ukubały okazał się tak niezwykły, że nie odważyła się nawet do tego głośno przyznać, a Edigej nie zaczął się dopytywać o szczegóły, jako że nie było wiadomo, czy potrafi zdobyć tak rzadką rybę. Postanowił, że ją złowi, a dopiero potem się okaże, czy właśnie ona była marzeniem żony…
Edigej wybiera się więc na połów, mimo sprzeciwu Ukubały, która twierdzi, że mają w domu wystarczający zapas ryb, a pogoda się psuje. Rybak jest jednak nieugięty i wypływa na morze, na którym tymczasem pojawiają się fale zapowiadające sztorm. Edigej w myśli rozmawia z rybą, przekonując ją, by dała się złowić.
Rozumiesz, niedługo ma przyjść na świat mój pierworodny. A ty przyśniłeś się niedawno mojej żonie i od tej chwili utraciła spokój: chociaż o tym nie mówi, ja widzę wszystko. (…) A czas nagli. Czy nie czujesz, jak fala potężnieje, jak wzmaga się wiatr, czy chcesz, żeby mój pierworodny ujrzał świat jako sierota bez ojca? Pomyśl o tym i pomóż mi…
Tymczasem zaniepokojona Ukubała daremnie wypatruje z brzegu łodzi męża, a wiatr wieje coraz mocniej. I wreszcie jest!
Edigej podniósł złotego mekre, ujmując go pod skrzela.
– Podstaw ręce, trzymaj – powiedział do Ukubały.
Ukubała przyjęła rybę jak dziecko, wzięła ją w obie ręce i przycisnęła do piersi.
– Jaka ona jest sprężysta! – zawołała, czując prężną, płynącą z wnętrza siłę ryby. – A ciężka jak kloc! I jak mocno pachnie wodą! I jaka jest piękna! Masz, Edigeju, weź ją, już jestem zaspokojona. Spełniło się moje pragnienie. Wpuść ją do wody jak najprędzej…
Edigej poniósł złotego mekre ku jezioru. Wszedł po kolana w nadbiegające fale przyboju i pozwolił rybie wyśliznąć się weń. Na króciutki moment, kiedy złoty mekre opadał w wodę, w gęstym błękicie powietrza odbiły się wszystkie złote przybrania ryby od czubka głowy po ogon, po czym rozbłysnąwszy po raz ostatni, prując wodę sprężystym ciałem, ałtyn mekre odpłynął w głębinę…
A potężny sztorm rozszalał się na jeziorze dopiero w nocy.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Czingiza Ajtmatowa „Dzień dłuższy niż stulecie” w przekładzie Aleksandra Bogdańskiego, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1986.
Zapraszam też do czytania o innych niezwykłych rybach z Chin i Japonii.
tałgak – piękna nazwa na ciążowe zachcianki, zapamiętam
W kulturach narodów turkijskich są one zazwyczaj ważne.
Piękna opowieść
Polecam też całą książkę.