Kirgistan, Kurdystan, a może Kiribati?

mapa

„Nie ma takiego miasta – Londyn! Jest Lądek, Lądek-Zdrój…” – kto oglądał „Misia”, ten wie. Tymczasem takie Londyny zdarzają się naprawdę. Jednym z nich bywa właśnie Kirgistan jako stosunkowo młode państwo, które polskie (i nie tylko) media raczyły wspominać tylko z okazji kolejnych rewolucji. Mimo coraz większej liczby Polaków, która tam dociera, nazwa tego państwa nie jest najwyraźniej powszechnie znana.

Przebywający w Polsce obywatele Kirgistanu zmagają się z tym problemem już na wstępie. Nie raz rozmówca, usłyszawszy, skąd pochodzą, bierze ich ojczyznę za Kurdystan. Ale to nie wszystko. Pewna kirgiska studentka, starająca się o przedłużenie karty pobytu (a więc już nie po raz pierwszy), otrzymała dokument jako obywatelka… Kiribati. Z kolei Urząd Miasta w zaświadczeniach o zameldowaniu z uporem maniaka wpisuje „obywatelstwo: kirgizkie”. Niejedna osoba jest też przekonana, że ten przymiotnik brzmi „kirgijskie”. Gdyby tak było, należałoby konsekwentnie pisać „Kirgijstan”.

Ale nie tylko w Polsce dochodzi do takich sytuacji. Niedawno sama poczułam „Londyn”, próbując wysłać pocztówki do Kirgistanu z poczty w małym włoskim miasteczku. Spodziewałam się, że może być jakiś problem, więc na wszelki wypadek sprawdziłam wcześniej, jak jest Kirgistan po włosku. Ale wróćmy na pocztę. Pani z okienka popadła w zakłopotanie już przy tym, jak usiłowałam porozumieć się z nią po angielsku. Gdy zobaczyła na pocztówkach napis „Kirghizistan”, też nie było lepiej. Postawiła na nogi całą pocztę, żeby wydobyć ze mnie, w jakim państwie leży ten tajemniczy Kirghizistan. W końcu machnęła ręką, a może doznała olśnienia i przyjęła kartki, a ja zwątpiłam, że kiedykolwiek dojdą. Podczas gdy wcześniej mogłam powątpiewać w jakość usług kirgiskiej poczty, tym razem straciłam wszelkie nadzieje co do włoskiej. Po dwóch tygodniach mogłam jednak zwrócić honor jednej i drugiej – ku zaskoczeniu mojemu i adresatów kartki doszły.

Jeszcze lepiej popisał się amerykański sekretarz stanu John Kerry, który tuż po nominacji wykonał dodawanie i wynalazł całkiem nowe państwo. Podkreślając z zapałem ciężką pracę amerykańskich dyplomatów w „najbardziej niebezpiecznych miejscach na świecie”, wypalił: „Oni walczą z korupcją w Nigerii. Wspierają rządy prawa w Birmie. Wspierają demokratyczne instytucje w Kirzachstanie i Gruzji”. Z kolei New York Times pewnego razu nazwał Kirgistan „Kirzbekistanem”.

Państwa Azji Środkowej w ogóle nie mają szczęścia do amerykańskich polityków i mediów. W 2011 r. Herman Cain, jeden z kandydatów na prezydenta USA, został zapytany przez dziennikarza, czy jest gotowy odpowiadać na podchwytliwe pytania dotyczące polityki zagranicznej – na przykład, czy wie, kto jest prezydentem Uzbekistanu? Cain nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią: „Gdy zapytają mnie, kto jest prezydentem Uzbeki-beki-beki-stan-stanu, powiem im, że nie wiem, a pan wie?”.

Nazwa „Kirgistan” zastanawia jednak i tych, którzy nie mają wątpliwości, że taki kraj istnieje. Przyczyną jest to, że równolegle spotyka się słowo „Kirgizja”. Jedni używają tych słów zamiennie, inni trzymają się jednej z tych wersji. „Kirgizja” nie jest formą niepoprawną, lecz jest to przede wszystkim określenie Kirgiskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Gdy w 1991 r. wraz z rozpadem ZSRR uzyskała ona niepodległość, w użycie weszło słowo „Kirgistan” i to ono jest właściwe, gdy chodzi o współczesny, niepodległy Kirgistan. W języku kirgiskim używa się nazw Kirgistan – Кыргызстан i Republika Kirgiska – Кыргыз Республикасы, często w skrócie КР. Ostatnio pojawiają się także propozycje zmiany oficjalnej nazwy państwa, ale to już temat wart osobnego rozwinięcia.


Zostaw komentarz