Sytuacja językowa w Kirgistanie wydaje mi się bardzo obszernym i złożonym tematem. Chciałabym przybliżyć ją Czytelnikom choćby w skrócie, ale nawet ten skrót wyszedł mi dość długi.
Praktycznie każde państwo powstałe w wyniku rozpadu ZSRR zmaga się w mniejszym lub większym stopniu z kwestią językową. Kirgistan nie jest tu wyjątkiem, zwłaszcza że jest państwem wielonarodowym. Można więc powiedzieć, że na jego sytuację językową składa się struktura narodowościowa, stosunek między kirgiskim a rosyjskim i regionalne zróżnicowanie języka kirgiskiego.
Trzy główne narodowości zamieszkujące Kirgistan, których udział w ogólnej liczbie ludności (ok. 5,9 mln) przekracza 1%, to Kirgizi, Uzbecy i Rosjanie. Według ostatnich, tegorocznych danych stat.kg Kirgizi stanowią 72,8% ludności, Uzbecy – 14,5%, a Rosjanie – 6,2%. Przy tym udział Kirgizów stale rośnie, udział Rosjan stale maleje, a udział Uzbeków pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie. Sytuacja Rosjan w Kirgistanie oraz ich migracje do historycznej ojczyzny (czasem kończące się powrotem do poprzedniego miejsca zamieszkania) to kolejny temat zasługujący na osobne opracowanie; podobnie jak społeczność uzbecka na południu kraju, która w pewnych regionach stanowi większość.
W 1989 r., a zatem jeszcze przed uzyskaniem niepodległości, język kirgiski został uznany za język urzędowy Kirgiskiej SRR. Język rosyjski ma natomiast status języka oficjalnego. Różnice między tymi pojęciami nie są wystarczająco sprecyzowane. W praktyce większość ludności Kirgistanu jest w mniejszym lub większym stopniu dwujęzyczna. Kirgizi przeważnie mówią po rosyjsku, choć poziom znajomości tego języka wśród nich systematycznie się pogarsza. Ludność pochodzenia nieturkijskiego (Rosjanie, Ukraińcy itp.) często rozumie język kirgiski, nawet jeśli w nim nie mówi. W ujęciu geograficznym można stwierdzić zróżnicowanie między regionami. W Biszkeku i okolicach (obwód czujski) częściej słyszy się rosyjski, niż kirgiski. W graniczącym z Chinami obwodzie naryńskim zdecydowanie dominuje kirgiski, a jego mieszkańcy szczycą się tym, że ich mowa jest wolna od obcych wpływów. W obwodzie issykkulskim wpływy kirgiskiego i rosyjskiego są porównywalne. W graniczącym z Kazachstanem obwodzie tałaskim przeważa kirgiski, lecz ze znacznymi naleciałościami kazachskimi. Trzy pozostałe obwody, czyli geograficzne i kulturowe południe Kirgistanu – dżalalabadzki, oszyński i batkeński – zachowały najmniej wpływów języka rosyjskiego. W tych stronach język kirgiski miesza się z uzbeckim, a u południowych granic także z tadżyckim.
Wpływy języków sąsiednich na kirgiski w przybliżeniu ilustruje poniższa mapka.
Choć ustanowienie kirgiskiego językiem urzędowym znacznie poprawiło jego status i stan faktyczny, nadal jest jeszcze wiele do zrobienia w kwestii rozwoju tego języka. Mimo że od czasu uzyskania niepodległości język kirgiski jest już obecny we wszystkich sferach życia, w niektórych nadal odczuwa dotkliwe braki. Jeden z najbardziej odczuwalnych dotyczy terminologii naukowej, która jest pełna bezpośrednich zapożyczeń z rosyjskiego i kalek językowych. Wprawdzie powstało wiele przekładów literatury naukowej i zestawień terminologicznych, jednak nadal jest to kropla w morzu potrzeb. Brakuje dobrej jakości podręczników praktycznie na każdym szczeblu edukacji – od pierwszych klas do szkolnictwa wyższego.
Temat edukacji to godny rozwinięcia przykład wpływu sytuacji językowej na ważną sferę życia. Już w czasach radzieckich istniał podział na szkoły rosyjskojęzyczne i kirgiskojęzyczne, utrzymujący się do dziś. I wtedy, i teraz poziom w szkołach kirgiskojęzycznych uchodził za niższy, choćby z powodu wspomnianych problemów z podręcznikami. Gdy absolwent szkoły z kirgiskim jako językiem wykładowym szedł na studia, najczęściej stykał się z zajęciami prowadzonymi w języku rosyjskim. Tu znów wypływa brak odpowiednich podręczników. Nawet kirgiskojęzycznemu wykładowcy na zajęciach z kirgiskojęzyczną grupą wygodniej posłużyć się rosyjskojęzycznymi materiałami, w przeciwnym razie musiałby tłumaczyć i opracowywać je sam, choć są wyjątki, np. na kierunkach technicznych. Ale wróćmy do studentów, którzy skończyli kirgiskojęzyczne szkoły. Dla takich osób przewidziano specjalne zajęcia wyrównawcze z rosyjskiego niezależnie od kierunku studiów. Zwłaszcza, że absolwent kirgiskojęzycznej szkoły, nawet jeśli zna rosyjski i nieźle posługuje się językiem mówionym, to najczęściej potrzebuje podciągnąć się w języku pisanym.
Jak już wspomniałam, na południu Kirgistanu są obszary zamieszkane przede wszystkim przez Uzbeków. Funkcjonują tam szkoły uzbeckojęzyczne, a podręczniki są sprowadzane z Uzbekistanu. Jakiś czas temu kirgiskimi mediami wstrząsnęło odkrycie, że wychowani na tych podręcznikach uczniowie za swojego prezydenta uważają… prezydenta Uzbekistanu Isloma Karimova. Kwestia języka uzbeckiego już nie raz ucierpiała w wyniku zawirowań politycznych. Na południu Kirgistanu stosunki między obydwoma narodami są napięte od czasu krwawych zamieszek w 2010 roku, których ofiarą padli przede wszystkim Uzbecy. Odbiło się to także na sytuacji językowej – wkrótce potem władze Kirgistanu zlikwidowały możliwość zdawania końcowych egzaminów po uzbecku pod pretekstem… małej liczby uczniów.
Jeszcze inne ciekawe zjawisko funkcjonuje w sferze polityki. Jest to egzamin z języka urzędowego dla kandydatów na prezydenta. Został on wprowadzony w pierwszej kadencji Askara Akajewa, pierwszego prezydenta Kirgistanu, obalonego w 2005 r. Można spotkać opinie, że była to decyzja czysto polityczna i nie miała na celu dbałości o poziom językowy przyszłego prezydenta, lecz wyeliminowanie potencjalnego rywala, burmistrza Biszkeku Feliksa Kułowa, który był popularnym politykiem, ale kirgiskim nie władał. Tak czy inaczej egzamin pozostał do dziś, składa się z części pisemnej i ustnej i jest obowiązkowy dla wszystkich kandydatów na prezydenta przed przystąpieniem do pierwszej tury wyborów (uniknęła go jedynie Roza Otunbajewa, która została prezydentem na okres przejściowy w drodze referendum po obaleniu Kurmanbeka Bakijewa). Jako że egzamin jest zwykle nagłośniony przez media, kandydaci często traktują część ustną jak element kampanii wyborczej.
Nie udało mi się dotrzeć do pełnej transmisji egzaminów ustnych, znalazłam jednak materiał informacyjny z 2011 r. na ten temat.
Kirgiska językoznawczyni Zamira Derbiszewa, zajmująca się problematyką polityki językowej i rozwoju języka kirgiskiego, wprowadziła pojęcie kryzysu językowego. W ten sposób określiła obecną sytuację, w której język rosyjski stopniowo traci na znaczeniu, zaś kirgiski nie jest w stanie całkowicie wypełnić powstałej luki. Innymi słowy, mieszkańcy Kirgistanu coraz gorzej znają rosyjski, co wcale nie przekłada się na poprawę sytuacji języka kirgiskiego. Jest to widoczne często w języku potocznym, gdy kirgiski miesza się z rosyjskim, a wielu jego użytkownikom wcale to nie przeszkadza. Nie chodzi nawet o to, że rosyjskie wtręty to słowa, które nie mają odpowiednika w języku kirgiskim – przeważnie mają, a są nadużywane z niedbalstwa. Na szczęście są też osoby, którym problem ten nie jest obojętny. Np. na Facebooku powstała grupa Kypkyrgyzcza, której członkowie dyskutują o poprawnych formach i kirgiskich odpowiednikach popularnych rosyjskich sformułowań.
Kwestia lepszej lub gorszej znajomości kirgiskiego i rosyjskiego staje się czasem źródłem podziałów. Zdarza się, że podsycają je politycy (choć w większości sami wychowali się w ZSRR i przeszli przez taki sam system rosyjskojęzycznej edukacji). Nie mam tu na myśli podziału Kirgizów na północnych i południowych, choć taka bariera mentalna też trzyma się mocno. Chodzi raczej o podział na „prawdziwych” i „nieprawdziwych” Kirgizów, który głoszą zazwyczaj ci słabo znający rosyjski, chcąc pokryć w ten sposób swoje kompleksy wobec tych lepiej wykształconych. Otóż „prawdziwi Kirgizi”, często wywodzący się ze wspomnianego na początku obwodu naryńskiego, podkreślają swoją wyższość nad „zrusyfikowanymi”, zwłaszcza mieszkańcami stolicy i obwodu czujskiego, zarzucając im brak patriotyzmu i odejście od tradycji na rzecz miejskiego stylu życia, choćby ci mówili po kirgisku nie gorzej od nich samych (widać tu też rodzaj opozycji stolica-prowincja). W ich ustach określenie „zrusyfikowany” ma podobne zabarwienie jak w języku polskim osławione słowo „wykształciuch”. Mieszkaniec innego regionu Kirgistanu odwiedzając okolice Narynu może więc nie spotkać się z życzliwym przyjęciem, lecz być narażonym na zaczepki miejscowych, którzy sprowokują go do rozmowy tylko po to, by bezlitośnie wytknąć mu faktyczne lub rzekome błędy… Jakby nie dość było niuansów, „prawdziwi Kirgizi” rozróżniają pojęcie „Kyrgyza” i „Kirgiza”. Obiektywnie rzecz biorąc pojęcia te oznaczają to samo, pierwsze – w brzmieniu kirgiskim, drugie – w rosyjskim. Lecz zdaniem „prawdziwych” tylko oni sami są godni nazywać się „Kyrgyzami”, zaś słowo „Kirgiz” ma pogardliwy wydźwięk i jest zarezerwowane dla „zrusyfikowanych”. Z kolei dla tych, którzy dobrze mówią po rosyjsku, określenie „zrusyfikowany” brzmi pozytywnie. W ich kontekście wcale nie oznacza ono osoby wynarodowionej czy wykorzenionej z tradycji, a jedynie taką, która nie przejawia zachowań typowych dla „prawdziwego Kirgiza”. Np. nie zmienia tradycji w ideologię, nie uważa ludzi obcego pochodzenia za przyczynę własnych niepowodzeń i nie obraża się, gdy na przyjęciu dostanie niewłaściwy kawałek mięsa (sic! – w różnych regionach Kirgistanu istnieją odmienne zwyczaje dotyczące podawania mięsa poszczególnym gościom).
Opisane wyżej zjawiska w humorystyczny sposób ukazuje popularny kirgiski film „Do + Fa”. Jego głównymi bohaterami są studenci Kirgiskiego Konserwatorium Narodowego w Biszkeku, Dooron i Farida. Wywodzą się oni z całkiem innych środowisk. Dooron przyjechał do stolicy z odległego regionu i mówi tylko po kirgisku, zaś wychowana w mieście Farida na co dzień używa rosyjskiego, a po kirgisku rozumie niewiele. Czy taką parę mogłoby cokolwiek łączyć? A jednak znajomość zostaje nawiązana, choć z niemałym trudem, co rodzi wiele komicznych sytuacji. Choćby takich, że onieśmielony Dooron przychodzi na pierwszą randkę w towarzystwie kolegi, który ma pełnić rolę tłumacza. A że kolega sam niewiele więcej umie, rozmowa schodzi na całkiem nieoczekiwane tory. Gdy Farida motywuje Doorona do nauki rosyjskiego, ten, w wyniku wytężonej pracy i niezbyt odpowiednich „korepetytorów” miesza różne rejestry języka, tworząc takie kwiatki jak „idź w cholerę, proszę cię”. Zachęcam do obejrzenia filmu oraz jego drugiej części.
Sytuacja językowa Kirgistanu to temat-rzeka, wyszedł mi więc z niej chyba najdłuższy wpis w historii bloga. Jeśli jeszcze nie zmęczyła Was lektura, zapraszam do czytania wpisów na innych blogach – bo dziś nie tylko u mnie można poczytać o Kirgistanie i języku kirgiskim. Co będzie dalej, można się dowiedzieć na naszym wspólnym blogu https://kulturowojezykowi.wordpress.com/ albo tu. Jeśli zaś chcecie dołączyć do naszej grupy, piszcie na blogi.jezykowe1@gmail.com.
Chiński
Biały Mały Tajfun: Kirgistan z chińskiego punktu widzenia
Francuski
Français-mon-amour: O Kirgistanie po francusku
Niemiecki
Niemiecka Sofa: Na tropie Kirgistanu w Niemczech
Językowy Precel: Kirgistan czy Kirgisien?
No tak, będę mówił moim dialektem i tylko nim, żeby, nie daj Boże, nie nauczyć się czegoś pożytecznego 😉 Faktycznie, trudna sytuacja językowa. Ale – moja Babcia zawsze mawiała „język wroga trzeba znać”. I nawet gdyby tylko ta negatywnie nacechowana postawa miała kogoś ukierunkować na opanowanie drugiego języka, chyba jednak warto…Trudno zaprzeczać historii.
Właściwa osoba na właściwym miejscu, czyli idealny wpis na dzień kirgiski!
Czytam Pani bloga z coraz większym zainteresowaniem
To fascynujące, jak wiele cech wspólnych może mieć sytuacja językowa w różnych krajach, z całkowicie różnych stref kulturowych, które łączy tylko to, że w przeszłości należały do ZSRR.
W zasadzie mogłabym wziąć Pani wpis, zmienić nazwy regionów, miast, dialektów i narodowości – i prawie całkowicie zgadzałoby się to z sytuacją na Ukrainie. Język rosyjski dominuje w miastach (zwłaszcza na wschodzie kraju, ale również w Kijowie), w biznesie, w kulturze masowej. Brakuje równiez terminologii naukowej. Oczywiście, język ukraiński jest blisko spokrewniony z rosyjskim, więc można stosunkowo łatwo przetłumaczyć terminy i dostosować je do ukraińskiej fonetyki tak, by na pierwszy rzut oka wyglądało to naturalnie. Ale czasami prowadzi to do dość poważnych błędów. Na przykład, angielskie słowo „application” zostało na rosyjski przetłumaczone jako „приложение”. Słowo to może oznaczać zarówno „załącznik” jak też „zastosowanie” (czyli „aplikację”), ale pierwsze znaczenie jest o wiele bardziej powszechne w języku. Co więc zrobili Ukraińcy? Przetłumaczyli „приложение” jako „додаток” (dodatek, załącznik). Niektórzy próbują stosować neologizm „застосунок”, który bardziej odpowiada pierwotnemu znaczeniu, ale „додаток” przyjął się na tyle, że już się go nie wykorzeni. Moim zdaniem, świadczy to o tym, że język na razie, niestety, nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, tworzyć własnych terminów lub przynajmniej tłumaczyć ich bezpośrednio z języka oryginału – prawie zawsze rosyjski jest „pośrednikiem”.
Spodobało mi się bardzo pojęcie kryzysu językowego. Domyślam się, że kryzys ten również dotyczy wielu krajów byłego ZSRR. Problem polega chyba na tym, że procesy polityczne są o wiele szybsze, niż językowe. Na Ukrainie w ciągu ostatnich 10-15 lat znacznie zwiększył się udział szkół ukraińskojęzycznych (rosyjskojęzyczne nadal istnieją, ale głównie na wschodzie). Wielu uczniów w domu rozmawia po rosyjsku, w szkole zaś uczeni sa po ukraińsku, wskutek czego wśród młodego pokolenia jest całkiem sporo osób, które nie są w stanie poprawnie posługiwać się żadnym z tych języków. Mówią po rosyjsku, ale piszą z błędami, bo nikt ich nie uczył rosyjskiej ortografii, która jest trudniejsza od ukraińskiej. A ukraińskiego po prostu nie używają, więc nie władają nim biegle.
Konstytucja Ukrainy również głosi, że prezydent Ukrainy powinien znać język urzędowy, ale nie ma żadnego sformalizowanego egzaminu. Poprzedni prezydent (Janukowycz) słynął ze swojej słabej znajomości ukraińskiego i kuriozalnych błędów, ale przecież mówił po ukraińsku! Czytałam niedawno książkę pewnego lwowskiego językoznawcy, który twierdzi, że język ukraiński w sferze politycznej ogólnie jest farsą. Dla nikogo nie jest tajemnicą to, że 90% polityków w kuluarach rozmawia po rosyjsku. Ale w publicznych wystąpieniach używają ukraińskiego (często bardzo łamanego), ponieważ ich orientacja polityczna nie pozwala na „wspieranie” języka rosyjskiego
To przykre, kiedy język staje się narzędziem ideologiczno-politycznym i zarzewiem nienawiści (lub co najmniej wzajemnej niechęci) w społeczeństwie. Z jednej strony, jak najbardziej popieram działania, mające na celu popularyzację języków narodowych, ale powinny mieć one charakter bardziej merytoryczny, niż polityczny. Wydaje mi się, że ani język ukraiński, ani kirgiski nie będzie mógł funkcjonować całkowicie odrębnie od rosyjskiego, dopóki nie zostanie wykonana ciężka praca w zakresie tworzenia własnej terminologii naukowej, medycznej, technicznej. Dopóki student, nie znający języka rosyjskiego, nie będzie mógł odbyć studiów i zdobyć dyplomu, nie korzystając z rosyjskich źródeł i podręczników. Na Ukrainie jest to na razie niemożliwe (domyślam się, że w Kirgistanie również), więc cała ta ideologiczna otoczka niestety niczego nie zmienia.
Do tej pory żyłam w przekonaniu, że sytuacja języka ukraińskiego jest lepsza, niż kirgiskiego. Nie spodziewałam się, że do tego stopnia może brakować terminologii.
Chciałam znaleźć jakieś nagranie z egzaminu dla kandydatów na prezydenta – udało mi się znaleźć tylko krótki materiał, który dodałam do artykułu. A w nim m. in. informację, że niektórzy nie zdali. Najbliższe wybory prezydenckie będą w przyszłym roku. Jeśli egzaminu nie zlikwidują, będzie można pooglądać.
Bardzo się cieszę z Pani zainteresowania, zachęcam do dalszej lektury, komentowania i zadawania pytań.
Dziękuję za Pani odpowiedź oraz za materiał o egzaminie dla kandydatów na prezydenta!
Nie mogę tak naprawdę porównywć sytuacji języka kirgiskiego i ukraińskiego, choćby dlatego, że nigdy nie byłam w Kirgistanie i nie mam znajomych Kirgizów. Mogę jedynie domyślać się, że sytuacja ukraińskiego jest nieco lepsza, ponieważ:
1. Formalnie tylko język ukraiński ma status urzędowego, co oznacza, że wszystkie dokumenty powinny być sporządzane po ukraińsku.
2. Język ukraiński jest blisko spokrewniony z rosyjskim, dlatego osoba rosyjskojęzyczna, mieszkająca na Ukrainie, siłą rzeczy rozumie ten język i jest w stanie się go dość dobrze nauczyć w ciągu kilku miesięcy.
W pierwszym punkcie napisałam „formalnie”, bo rzeczywistość jest trochę inna. Wszelkie oficjalne dokumenty rzeczywiście są sporządzane w języku ukraińskim, ale często z błędami. I często tylko na „papierach” używanie języka ukraińskiego się kończy. Obecnie mieszkam i studiuję w obwodzie donieckim – równolegle robię licencjat z filologii nowogreckiej i doktorat z politologii. Językiem wykładowym oficjalnie jest ukraiński, to będzie również napisane w dyplomach. Ale w rzeczywistości co najmniej 80% wykładów jest po rosyjsku, a pozostałe 20% jest czytane z kartki. Przy tłumaczeniu (moją specjalizacją jest właśnie tłumaczenie z języka nowogreckiego na ukraiński) prawie wszyscy wykładowcy pozwalają na tłumaczenie na rosyjski zamiast ukraińskiego, a to oznacza, że w przyszłości moim kolegom i koleżankom będzie się ciężko pracowało, gdyż zwykle tłumaczy się „papiery”, a te muszą być w języku urzędowym… Wcześniej mieszkałam i studiowałam politologię we Lwowie – tam wykłady były po ukraińsku (nawet bardzo sympatyczna starsza pani od logiki, która była rodowitą Rosjanką, bardzo starała się mówić po ukraińsku – czasem z komicznym efektem) Ale wiele źródeł trzeba było czytać po rosyjsku, bo nie zostały przetłumaczone na ukraiński. Moje doświadczenia dotyczą wyłącznie nauk humanistycznych, które nie posiadają zbyt dużo specjalistycznej terminologii i generalnie są „łatwe w tłumaczeniu”. Z naukami ścisłymi i technicznymi jest gorzej…
Czym różni się status języka urzędowego od oficjalnego w Kirgistanie? Czy wszystkie dokumenty muszą być sporządzane w obu językach czy wystarczy w jednym?
Interesuje mnie również, czy w Kirgistanie dużo jest rodzin mieszanych (kirgisko-rosyjskich, kirgisko-uzbeckich itd.)? Czy może małżeństwa takie nie są akceptowane społecznie ze względu na różnice kulturowe, językowe i religijne? Jeśli jednak to się zdarza, to którym z języków zwykle posługuje się taka rodzina i jak wychowuje dzieci? Na Ukrainie małżeństw mieszanych jest bardzo dużo, z resztą małżeństwo ukraińsko-rosyjskie nie jest nawet uznawane za „mieszane” przez większość osób. Zwykle rodzina taka jest rosyjskojęzyczna, chociaż znam co najmniej dwie rodziny, w których tato mówi po rosyjsku, mama po ukraińsku, a dziecko ma mętlik w głowie i po prostu miesza oba języki
Przyznam, że w różnicę w statusie języka urzędowego i oficjalnego dotąd nie wnikałam szczegółowo. Postaram się zrobić z tego osobny temat na blogu, jak tylko mi się uda.
Wydaje mi się, że rodzin mieszanych jest dużo, zwłaszcza że Kirgistan to państwo wielonarodowe. Oczywiście, są też ludzie, którzy uważają, że „prawdziwi Kirgizi” nie powinni się z nikim mieszać, więc taka sytuacja jak w serialu „Akademik” czy filmie „Skrzynia przodków” (patrz http://kirgiski.pl/2015/09/skrzynia-przodkow-czyli-co-robi-francuzka-w-kirgiskim-filmie/) mogłaby zdarzyć się naprawdę. Nie pisałam jeszcze o mieszanych rodzinach, ale może sam temat ślubów i wesel Panią zainteresuje. Tu współcześnie http://kirgiski.pl/2016/05/slub-i-wesele-we-wspolczesnym-kirgistanie/, a tu dawniej: http://enesaj.pl/2016/05/kirgiskie-tradycje-weselne/